piątek, 15 maja 2015

Bieganie naturalne lepsze od amortyzacji i systemów?

Nie wiem jak Wy ale ja do najbogatszych ludzi nie należę, przez całe moje życie musiałem wybierać która z potrzebnych rzeczy do treningu jest bardziej potrzebna. Jakiś czas temu udało mi się kupić w dobrej cenie buty Mizuno Wave. Był to pierwszy but do biegania wyposażony w poważne systemy amortyzujące i wspomagające pracę stopy. Czułem, że w nich mogę pokonać setki kilometrów czerpiąc przyjemność z biegania tak samo jak w Kapterenach w których startuje w tym roku na Kieracie. 

Wcześniej biegałem w najtańszych butach z Decathlonu za 49zł. Miały jakąś tam amortyzację, która zniknęła pewnie po kilkudziesięciu kilometrach ale zrobiłem w nich ponad 800km w sezonie. Jak na mnie było to dużo, zwłaszcza, że wtedy rozpoczynałem swoją przegrodę z bieganiem. Dzięki dobremu koledze nauczyłem się biegać ze śródstopia i czułem się wtedy o wiele lżejszy przy każdym kontakcie z podłożem. Kiedy pierwsza wyprawa w góry uświadomiła mi, że nie można być pewnym jaka będzie pogoda w trakcie biegu, zamieniłem swoje zużyte Ekideny na model przeznaczony do biegania w terenie. Też zakupiony w Kaliskim Decathlonie  na mega przecenie za niecałe 80zł. Byłem przekonany, że rozejdą się po jakimś czasie jak wcześniejsze buty dlatego kupiłem rozmiar który był idealnie dopasowany. Niestety… jak na złość, wkładka aż do samego końca była tak samo za mała jak na początku. Wiem, mój błąd, kto normalny kupuje buty do biegania „na styk”. Mimo tej wpadki, nie doznałem ani jednej kontuzji poza dyskomfortem podczas dłuższych treningów. Przed kolejnym startem w Kieracie, but mnie mega obcierał na pięcie ale zakup skarpetek technicznych umożliwił mi bezproblemowe dotarcie na 80km maratonu (do setki szło mi już ciężko) i ukończenie go „jedynie” z pęcherzami które śnią się mojej narzeczonej do dzisiaj.




Później miałem dosyć długą przerwę od biegania i kiedy przyszła pora na powrót miałem już swoje cudo. Buty o wiele lepszy niż dotychczasowe… Początki były super, biegało się w nich rewelacyjnie, co prawda na pierwszych treningach było dziwnie. Tak duża amortyzacja, że musiałem się przyzwyczaić. Trenując w nich do tegorocznego Kieratu postanowiłem ukończyć bieg poniżej 24h, a padła nawet propozycja, od mojego przyjaciela z poprzedniej imprezy, aby zmieścić się w 20h. Aby zrealizować nasz pomysł musiałem gwałtownie zwiększyć objętość treningową. Zakupiłem też kolejne buty marki Kalenji Kapteren xt. Bieżnik, jakość wykonania i przyczepność w trudnym terenie nie odbiegają kompletnie od innych „renomowanych” firm, zwłaszcza że ta marka specjalizuje się w bieganiu i nic od 4 lat nie zawiodło mojego zaufania. Wracając do treningów - większa objętość to większe ryzyko wystąpienia kontuzji. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ale postawiłem wszystko na jedna kartę - albo pęknie 20h albo znowu ledwo zmieszczę się w limicie czasu. Doigrałem się. Ból w prawym kolanie po zewnętrze stronie, na 99% problem z pasmem biodrowo piszczelowym czyli typowa kontuzja przeciążeniowa.

Interesując się mocniej przyczynami występowania ITBS u 
biegaczy trafiłem na informację, że przyczyną może być biomechanika ruchu. Jednocześnie zacząłem się zastanawiać nad swoją technika i postanowiłem zrobić sobie dynamiczną analizę biegu. Udałem się do Decathlonu w Kaliszu i za zgodą dyrektora sklepu przeprowadziłem badanie samodzielnie. Ustawiłem kamerę za bieżnią i przebiegłem się kilka razy na boso, w butach Mizuno i Kapterenach. Oglądając filmy w domu (w zwolnionym tempie), okazało się że wystąpiła u mnie nadmierna pronacja której nigdy nie miałem. A jeszcze większym zaskoczeniem było odkrycie, że prawa stopa jest mocniej pronująca od lewej i w dziwaczny sposób przestawiam ją przy każdym kroku (coś jak biegowa wersja chodu koszącego).

Los chciał, że akurat w tym samym momencie w którym borykam się z kontuzją kolana jestem na etapie czytania książki Christophera McDougall’a „Urodzeni Biegacze”. Książka opisująca tajemnicze plemię mieszkające w Meksyku. Znani są pod nazwą Tarahumara a sami mówią o sobie Raramiri. Potrafią biegać setki mil niezależnie od wieku - nie doznając kontuzji! A największym ewenementem jest to, że biegają we własnoręcznie zrobionych sandałach lub na boso!


 Czyżby ich sekret tkwił w braku amortyzacji?


Tak twierdzi autor, który na własne oczy widział jak biegają i poznał możliwości biegania bez specjalistycznego obuwia. Dzięki temu pozbył się nawet dolegliwości pleców przez które nie mógł wcześniej nawet myśleć o bieganiu.
Czytając ten fragment doznałem olśnienia. Wcześniej biegałem w tanich butach ze słabą amortyzacją, a od pewnego czasu cieszyłem się z markowych butów i wszystkich systemów napakowanych do środka. Czyżbym popełnił błąd inwestując w coś „lepszego” ? Z video-analizy jasno wynika, że moja pronacja spowodowana jest osłabieniem mięśni stóp. Przetestowałem to chwytając bosą stopą różne przedmioty i nie była już tak sprawna jak rok temu. Przy odpowiednim napięciu konkretnych mięśni moja stopa wraca do prawidłowej pozycji dlatego wniosek jest jeden. Super buty z super systemami i super amortyzacją potrafią super nam zaszkodzić. Zacząłem się dalej zastanawiać i zwróciłem uwagę, że czołowi zawodnicy biegają co prawda w markowym obuwiu, ale minimalistycznym, czyli jak najbardziej przypominjącym bieganie na bosaka. W mojej głowie pojawiło się pytanie. Jak szybko wrócę do pełnej sprawności kiedy zamienię amortyzację z butów na genialny wynalazek jakim są nasze stopy?



Mam zamiar przetestować swoją teorię, że bieganie naturalne pozwoli mi wrócić do wcześniejszej formy. Postanowiłem wzmacniać swoje stopy wykonując ćwiczenia polegające na chwytaniu stopą różnych przedmiotów. Dodam także bieganie na bosaka zaczynając od 1-2 kilometrów dziennie. Co prawda biegając ze śródstopia łydka i ścięgna powinny być przyzwyczajone ale nie chce przeciążać się od razu. Mam także w planach zakupić magiczne buty FiveFingers i biegać w nich trasy asfaltowe. Zastanawia mnie tylko czy jest sens wydawania ponad 300zł na specjalne obuwie do biegania naturalnie i czy nie zainwestować w zwykłe trampki, w końcu w obu przypadkach jedyną „amortyzacją” jest cienka warstwa gumy. Po powrocie z kieratu zregeneruje się i od razy wcielam plan w życie, mam nadzieję że wszystko się uda i będę mógł biegać bez kontuzji!

Jeżeli macie jakieś doświadczenia w tym temacie, piszcie w komentarzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz