Witacie! Dziś spostrzeżeniami dzielę się ja, czyli nie kto
inny jak prawa ręka Uzależnionego – Uzależniona. Od kilku tygodni w mojej
głowie dojrzewał post o zjawisku które znam zarówno z autopsji jak i od strony
obserwatora. Nie jestem psychologiem, ale bez trudu zauważyłam zarówno u siebie
jak i u narzeczonego pewne objawy uzależnienia od sportu. Kiedy problem się
pojawił? Ciężko powiedzieć, między pasją a uzależnieniem istnieje bardzo cienka
linia.
Jak to się zaczęło?
1. Najpierw trening potem rodzina.
Aby być narzeczoną sportowca trzeba lubić czekanie na
ukochanego z obiadem ;) A tak całkiem serio, oczywistym jest że czas poświęcony
na ćwiczenia jest czasem poświęconym dla siebie. Można oczywiście ćwiczyć razem,
ale nasza aktywność w ciągu dnia bardzo się różni. Ja wolę wstać o 5 i zacząć
dzień z TRX’em, Uzależniony woli rano dłużej pospać i wieczorem iść pobiegać.
Kiedy Uzależniony ma ochotę obejrzeć razem film to ja już jestem w krainie
marzeń sennych. W czasie przygotowań do Kieratu mieliśmy dla siebie bardzo mało
czasu i w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że mieszkamy razem a przez cały
tydzień się mijamy. Z pomocą przyszła nam niezawodna niedziela.
2. Najpierw trening potem obowiązki.
W skrócie mam na myśli odkładanie wszystkiego na później. Z
ręką na sercu, a jednocześnie z pewnym zakłopotaniem, przyznam że oboje nie
mamy zamiłowania do porządku. Upocone ubrania dumnie suszące się na obrzeżach
pokoju dziennego nikogo już nie dziwią, ale cztery pełne worki śmieci w progu
zaczęły mnie martwić. Oboje z jakichś przyczyn zaczęliśmy zaniedbywać nasz dom,
a nawet najprostsza czynność jak wyrzucenie śmieci musiała poczekać. Absolutnie
nie mam tutaj na myśli sytuacji „Dużo trenuję więc nie mam czasu na zajmowanie
się domem”. Czas był ale głowa zajęta myśleniem o czym innym zapominała o
podstawowych sprawach. Dopiero wykonanie najważniejszego obowiązku jakim był
trening dawało przyzwolenie na wrzucenie worka do zsypu. W innej sytuacji
pojawiało się…
3. Poczucie winy.
Bo umyłam naczynia zamiast zrobić zaplanowany trening. Bo pojechałam
na uczelnię autobusem. Bo weszłam z zakupami do windy zamiast tachać je na 8
piętro po schodach. Oraz tym podobne. Na początku takie poczucie presji aby
regularnie trenować jak i być aktywną w ciągu dnia było dobre. Bardzo szybko
przerodziło się w coś co do dziś ciężko jest mi opanować. Przyznaję, że pomimo
poważnego urazu wyznaję zasadę „Dzień bez treningu to dzień stracony”. Byłoby
dobrze gdyby to była moja osobista decyzja a nie wewnętrzny przymus. Małymi
kroczkami uczę się jak wyluzować i bez poczucia winy spędzić dzień na kanapie
;) A Uzależniony? Uzależniony po całym dniu pracy, przebyciu rowerem
kilkudziesięciu kilometrów i zrobieniu treningu potrafi nadal czuć wewnętrzny
niedosyt, ale jego przewaga polega na tym że w weekend potrafi i psychicznie i fizycznie odpocząć.
"Zmienię ciuchy i idę biegać"
4. Uciekanie od problemów.
Znam wiele osób które wyładowują stres na siłowni. Nie ma w
tym nic złego, na studiach wręcz wpajano mi, że aktywność fizyczna dobrze
wpływa na zdrowie psychiczne. Gorzej kiedy zamiast rozwiązać problem maskujemy
go pod obowiązkiem trenowania. Wisi nad Tobą termin oddania pracy semestralnej
i zamiast ją pisać idziesz pobiegać? Masz problem.
5. Złość.
Choroba, kontuzja, gorszy dzień, natłok pracy i jakoś tak
wyszło że nie było czasu na trening. Ok, nic się nie stało – jutro też jest
dzień. Problem pojawia się kiedy zamiast dać sobie spokój po męczącym dniu czy ułożyć
bolącą głowę na poduszce zadręczasz się i czujesz wewnętrzną złość. Uzależniony
był zły na siebie i to nie raz, ja również. Najlepiej złość poznałam po
wypadku, okres ten ciągnie się już czwarty miesiąc i mimo iż na pewne rzeczy
nie mam wpływu to wściekam się na siebie. To uczucie też można pokonać ale o
tym na końcu.
6.
Trening
pomimo choroby lub kontuzji.
Problem dotyczy głównie mnie. Czy powinnam dodatkowo obciążać
uszkodzony staw skokowy? Raczej nie. Czy powinnam na siłę kuśtykać kilkanaście
kilometrów dziennie? Oczywiście że nie. Jako studentka fizjoterapii dobrze wiem
co i jak powinnam teraz robić ale nie robię. Buntowniczy charakter nie daje mi
poczekać do pełnego wyzdrowienia. Jakieś tam resztki zdrowego rozsądku
zachowałam i odpuściłam sobie bieganie, skakankę i inne ćwiczenia mocno
obciążające staw skokowy ale i tak nie jestem z siebie dumna. Jeśli trenujecie
pomimo choroby lub kontuzji problem zaczyna być poważny i czas najwyższy aby zatrzymać
się i przemyśleć swoje postępowanie.
To są tylko niektóre objawy uzależnienia od treningu opisane
na podstawie moich osobistych obserwacji. Myślę że każdy z was chociaż raz
doświadczył którejś z tych sytuacji. Bycie nazwijmy to „pozytywnie uzależnionym”
jest fajne, ale kiedy czujecie wewnętrzny przymus aby trenować to być może
sytuacja przechyla się na stronę prawdziwego uzależnienia.
W moim przypadku głównym problemem było nagłe przyklejenie do
kanapy, każda osoba kochająca sport zrozumie co mam na myśli. To trudne kiedy
nie można robić tego co wcześniej, a kiedy ten okres się przedłuża, zaczynamy
dostrzegać jak ważnym elementem życia jest aktywność fizyczna. Pojawia się
złość, poczucie winy i nieracjonalna próba powrotu do „starego” życia pomimo iż
problem nadal jest świeży.
Jak wrzucić na luz?
1. Wolny dzień.
Nie koniecznie regularnie, w naszym przypadku takim dniem
jest niedziela. Dzień całkowicie bez przymusu, można iść na spacer a można
spędzić go przed telewizorem.
2. Świadomość problemu.
Myślisz że Ciebie to nie dotyczy? A może jednak? Zastanów
się dobrze jak wygląda Twój dzień. Czujesz złość kiedy nie możesz trenować?
Zaniedbujesz jakąś sferę swojego życia? To ważne pytania.
3.
Otwartość.
Ktoś powiedział Ci że przesadzasz? Przemyśl to. Być może
tylko zazdrości Ci regularnego, aktywnego trybu życia, a może rzeczywiście
sytuacja wymyka Ci się z pod kontroli.
4. Trening nie zawsze najważniejszy.
Czasami lepiej jest zostać w domu z ukochaną osobą albo
rozsiąść się w fotelu i zadzwonić do rodziców. Takie osobiste przyzwolenie na
to aby zacieśnić więzy z ważnymi dla Ciebie ludźmi jest bardzo przyjemne i daje
uczucie ukojenia.
5. Nikt nie zawinił.
Nie obwiniaj się. Opuściłeś kolejny trening bo nie czujesz
się na siłach? Może jesteś przemęczony i Twoje ciało błaga o przerwę? Może
niedokończone sprawy nie dają Ci spokoju? Nic się nie stało. Kilka dni
odpoczynku może sprawić że powrócisz do treningów z o wiele lepszym efektem.
Nie chcę zanudzać nikogo przydługim postem. O uzależnieniu
od treningu mogłabym pisać jeszcze długo i przytaczać wiele sytuacji z naszego
życia. Kiedyś na pewno wrócę do tego tematu.
Przyznajcie się, jesteście pozytywnie uzależnieni czy
czujecie że zdarzają wam się niezdrowe wpadki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz